Co zrobić, kiedy zbliża się czas aby posprzątać poustawiane po całym domu dynie a w zamrażalniku mamy jeszcze cały woreczek mrożonych ? Wykorzystać te zamrożone i zamrozić świeże ? Brzmi jak dobry plan ! No ok plan jest bezsensu ale to właśnie dzięki niemu pojawił się pomysł aby wreszcie upiec ciasteczka dla M.
W internecie niejednokrotnie wyświetlały mi się przepisy na psie przysmaki, wiele z nich jako składnik miało właśnie dynie. Inspiracji było tyle, że aby zaoszczędzić na czasie przestałam przejmować się proporcjami i postanowiłam zaimprowizować. Priorytetem było wykorzystanie dyni i resztek masła orzechowego. Cały czas przyświetlała mi myśl, że dynie są bardzo zdrowie dla psów.
U nas w Polsce dynia chyba nie jest kojarzona z psimi przysmakami. Dynie dostępne są sezonowo i aby cieszyć się dynio-ciastkami trzeba zrobić jesienią zapasy. Nigdzie jeszcze nie natknęłam się na puszkowane dynie ( jak gdzieś widzieliście dajcie znać ) więc pozostaje mi mrożenie.
Ciastka robi się bardzo prosto. Do miski wrzucamy dynie, wbijamy jajka, dodajemy mąki ( można też dodać płatków owsianych, ja niestety nie miałam ) i masło orzechowe. Miksujemy tak aby wszystko trzymało się razem. Dodałam także szczyptę cynamonu, który ma korzystny wpływ na układ krwionośny, działa antybakteryjnie i rozgrzewająco ( tylko odrobinkę ! kiedy wprowadzamy nowe smaki zawsze zachowujmy maksymalną ostrożność więcej o cynamonie tutaj ) Przekładamy łyżką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładamy do nagrzanego piekarnika. Pilnujemy aby się nie przypaliły i voila!
Oprócz tego,że dynia ma super pozytywny wpływ na układ trawienny ze względu na zawartość błonnika oraz masę witamin: A, B1, B2, C, PP zawiera także fosfor, żelazo, wapń, potas i magnez. Wszystkie te składniki przekładają się na zdrowszy system odpornościowy i zdrowszą skórę.
Dużym plusem jest to, że domowe ciastka można wziąć ze sobą na spacer ( bez woreczka). Nie są tak brudzące jak te ze sklepu i nie maja nieprzyjemnego zapachu. Szczerze mówiąc są bardzo smaczne
( próbowałam ), chociaż po kilku dniach robią się twarde.
Wygląda smakowo :) Może w święta złapię w końcu chwilę wolnego smaku i też popełnię takie cuda:) Fajnie, że dzięki temu nie mają "psiego" zapachu.
OdpowiedzUsuńZuch Dziewczyna :)
Co więcej jak chwyci głód można samemu zjeść ;)
Usuń