
Na początku musieliśmy przebrąć przez straszne błotnistą drogę ale w miarę wchodzenie trasa zrobiła się bardzo przyjemna. M biegał spuszczony luzem zbierając na sobie kolejne warstwy błota. Podejście pod Liwocz jest łatwe, im bliżej szczytu, tym jest bardziej stromo ale nie jest to długi odcinek.
Dochodząc do szczytu od razu rzuca nam się w oczy wieża widokowa znajdująca się nad kaplicą. Całość wieńczy ogromny krzyż. Wejście na wieżę widokową znajduje się z boku kaplicy. Po pokananiu kilku pięter, jesteśmy na górze i możemy podziwiać wspaniałe widoki. Jak dla mnie z Liwocza bije na łeb widok z Brzanki. Naprawdę warto pokonać te kilkadziesiąt schodów.Na wieży byliśmy akurat o dwunastej w południe. Osobom z płochliwymy psami odradzam tę porę. Bicie dzwonów może wystraszyć niektóre psy. M do płochliwych nie należy więc hałas i wysokość tylko go ciekawiły.
Widoki z wieży widokowej na Liwoczu są świetne, przy dobrej pogodzie można zobaczyć Tatry. Tutaj podaję link do kamerki internetowej. My trafiliśmy na słabą widoczność ale i tak było na co popatrzeć.
Według endomondo całość trasy wyniosła 7,22 km i zajęła dwie godziny.
Jest to kolejne świetne miejsce na spędzenie przyjemnego popołudnia na łonie natury.
Od kiedy Liwocz jest w Małopolsce?
OdpowiedzUsuńOdkąd istnieje Małopolska, czyli parę setek lat.
Usuń