Mikołaj prawdopodobnie zamiast wkładać nam prezenty pod poduszki, zabunkrował się w swojej chatce i zajada się ciasteczkami popijając mlekiem. Wcale mu się nie dziwię, na dworze tak strasznie wieje, że lepiej nie wychylać nosa z domu.
Gdyby jednak Mikołaj zamierzał się do nas wybrać w jakimś późniejszym terminie to wybraliśmy razem z M i Jodłaką kilka rzeczy, które może nam podrzucić.
Miska dla Jodłaki w cenie 11, 80 to naprawdę stylowy podarunek. Jodłaka przestałby być może tłuc się wieczorem swoimi blaszanym miskami, nabrałby ogłady pochłaniając chrupki z ceramicznego naczynia.
Przy tym prezencie Mikołaj na pewno musiał by trochę głębiej sięgnąć do kieszeni. Jednakże za niecałe 44 zł oprócz wspaniałego gryzaka, sprezentowałby nam, chwilę wytchnienia. M uwielbia gryźć, a recenzje Nylabone potwierdzają, że kości są wytrzymałe i nie będziemy zbierać nylonowych kawałków po całym mieszaniu z obawy przed tym,że M potraktuje je jak jedzenie. Plus smak kurczaka i takie tam inne bajery.
Na coś takiego wcześniej się nie natknęłam. Całość wygląda obiecująco, można by samemu skonstruować coś w rodzaju tych rękawiczek ale skoro jest Mikołaj to po co.
Bardzo nam się podobają adresówki robione przez Miedziankę. Ręcznie robione, fajnie zaprojektowane na stówę wyglądające bardzo oryginalnie. Ceny nie sprawdzałam więc Mikołaju skoro i tak siedzisz w domu możesz sam poszukać.
Jodłaka i M wybrali także bluzę dla swojego pana i władcy, który na pewno doceni kunszt dizajnu tejże bluzy. Bluza dostępna jest na etsy razem z innymi równie gustownymi rzeczami. Ciężko jest się zdecydować na tę jedyną ale w trójkę doszliśmy do porozumienia, że kot grający na banjo robi robotę.
Ta rękawiczka wygląda świetnie. Dawno nie widziałam tak fajnej zabawki :D
OdpowiedzUsuń